niedziela, 24 lipca 2016

188.

Jakoby mam urlop. Więc kupuję kamyczki. Zaczęłam skromnie. Oto świeża dostawa z Indii.


Od lewej:
1. Opal, a w zasadzie opalątko:


2. Surowy i matowy labradoryt o pięknym złoto- tęczowym świetle uwięzionym wewnątrz.


3. Bryłka surowego apatytu.



4. Surowy (i matowy) kamień księżycowy o delikatnym niebieskim świetle wewnątrz.



5. Coś, co koleżanka nazwała lizard - kupiłam, bo zielone i ładne. I Mama Irma chciała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz