środa, 25 października 2017

200.

Kwiecień 2017.
Wróciłam do hams. Bardzo za nimi tęskniłam. Pierwsza hamsa jest taka troszkę marokańska. Zrobiona ze srebra i pokryta emalią EFcolor.






Jak już zrobiłam jedną dłoń Fatimy, to od razu rzuciłam się na ażury. Uszczupliłam zapasy czarnych opali (tym razem opal z czerwonym światłem) i wyszło mi takie coś:




Ażurowe serduszka powoli stają się znakiem rozpoznawczym. Takie maleństwo na zamówienie.






I znów lunula. Tym razem maksymalnie surowa, praktycznie nieobrobiona. Ozdobiona miedzianym księżycami i czarnym (z czerwono-zielonym światłem) opalem.




Jak już zaczęłam produkować księżyce, to zrobiłam sobie parę ze srebra, dodałam do tego piękny czarny opal z niebieskim światłem i zrobiłam pierścionek.









A potem zrobiłam... znów pierścionek. Taki bardzo surowy, z miedzianymi księżycami i cudnie różowym opalem.



Ponieważ księżyców było mi stanowczo za mało to zrobiłam do kompletu kolczyki. Także z opalami - zielono-czerwonymi.



I znów opal. Ale w bardzo surowym i asymetrycznym wydaniu. Kolczyki - jeden wielki, a drugi malutki. Praca na zamówienie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz