środa, 25 października 2017

199.

 Marzec 2017.

Moja miłość do lunul jest wielka i nieustająca. Postanowiłam wykorzystać zapas opali, który sobie zrobiłam. Sięgnęłam po czarny opal z czerwonym światłem. I powstała taka ażurowa lunula, zawierając wszystko co lubię: bo lunulę ;-), filigran, kuleczki, oksydę i opal.











Pierwszy raz w życiu robiłam coś takiego. To jest gwiazdozbiór Oriona ukryty w srebrze. Wiertełkami 0,9 - 1,5 mm staram się oddać wielkość gwiazd nawet. Srebro męczyłam ogniem (mieczem nie).





 
I znów lunula. Z przepięknym opalem i księżycami. Oczywiście oksyda, filigran i kuleczki w pakiecie.








Z tej pracy jestem bardzo dumna. To chyba jeden z dziwniejszych moich pierścieni. Regulowany. Ozdobiony młotkowaną miską ze srebra i surowym łupanym fluorytem. Oczywiście na zamówienie był on.







I kolejna rzecz, z której jestem bardzo dumna. Surowy kryształ górski ubrany w czapeczkę ze srebrnych liści. Każdy liść był robiony oddzielnie, ręcznie formowany, a potem lutowany do bazy. Następnie godziny szlifowania, polerowania każdego listeczka, oksyda (oczywiście).











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz