czwartek, 18 grudnia 2014

129


Wczoraj czułam się jak święty Mikołaj, który pogonił elfy z fabryki i sam zajął się produkcją prezentów. Oto, w zaprzyjaźnionej galerii internetowej, klient zrobił zakup. Nie doczytał, że towar jest na specjalne zamówienie, bo dawno sprzedany. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że klient w Anglii mieszka, dokładnie 50 km od Londynu. Z właścicielką galerii troszkę popanikowałyśmy, potem użyłam internetu i znalazłam kuriera za sensowne pieniądze. Potem zgromadziłam materiały i rozpoczęłam Akcję Pszczoła.



Miałam 6 godzin na zrobienie pszczoły. Nie miałam blachy - musiałam ją wywalcować. Wyrobiłam się. Przed 18. pudełeczko z pszczołą znalazło się 10 km od domu, w punkcie przyjęć GLS.

Teraz trzymam kciuki za kurierów, auta, samoloty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz