czwartek, 9 maja 2013

74

a od Tuaregów, poprzez rzuciło mnie w stronę zegarków. no i mamy:




niekoniecznie działający, ale niebieski, zegar szafkowy.



 bardzo niepraktyczną, ale niebieską, bransoletę z czterema niedziałającymi czasomierzami




 niebudziki, całkiem praktyczne, ponieważ nie hałasują - w wersji dousznej




oraz naszyjnej.

73




a tu wykorzystałam kształt z naszyjników ostrzowych i połączyłam z przepięknym amonitem. wyszło coś dziwacznego, nazwałam to "Wehikuł czasu". jest to ostatni projekt (na razie) z kolekcji "Czas", czyli zabawy częściami zegarowymi.

72

jesteśmy nadal w Północnej Afryce. tym razem na warsztat wzięłam krzyż Tuaregów. legenda powstanie tego jest całkiem wdzięczna, więc przytoczę:

dawno dawno temu żył młody mężczyzna, który się zakochał. jak to z młodymi mężczyznami bywa. a zakochał się w księżniczce, córce okrutnego władcy. ów ojciec, aby ustrzec córkę przed zalotnikami, zapewne niewłaściwymi, zamknął ją w pałacu, który był chroniony przez drzwi z wieloma zamkami. trudnymi. księżniczka była zmęczona tym wszystkim, znużona oczekiwaniem na ukochanego, zgodziła się na oświadczyny  i między zakochani postanowili przezwyciężyć wszystko, aby ich miłość trwała.
młody człowiek był bardzo bystry. udał się był do kowala, którego znał od dzieciństwa i poprosił o pomoc. kowal  się zadumał i znalazł rozwiązani. oto połączy dwie sylaby z Kel Tamasheq (język tuareski) oznaczające miłość. te sylaby to "Ta -rah", które można przedstawić w postaci znaków + (krzyż)  i O (okrąg). złączył je, tworząc obiekt ze srebra (metalu cennego dla Tuaregów). ów magiczny obiekt stał się znakiem rozpoznawczym zakochanych. za każdym razem, gdy młody chciał się spotkać z ukochaną, przekupywał służącego, który dostarczał taki krzyż w miseczce z jedzeniem. za każdym razem ona starała się spotkać z ukochanym. okrutny ojciec, widząc takie poświęcenie, zgodził się na ślub.  krzyż więc zadziałał cuda i młodzi się pobrali. oczywiście żyli długo i szczęśliwie.

młody człowiek zapytał, jak nazwać ów przedmiot. kowal powiedział "Taneleght", co oznacza płynny metal i wyjaśnił, że aby uczynić trwałą miłość pomiędzy młodymi połączył owe znaki, wlewając stopiony metal do formy.
tyle legenda. z tego co wyczytałam, w Północnym Nigrze, żyje dwadzieścia jeden plemion Tuaregów i każde z nich ma swój znak. znaki te, odlane w różnych metalach, można kupić na większości targów w Północnej Afryce.
wybrałam sobie trzy: i zrobiłam je w inwersji, tj. zamiast wytapiać kształt, zajęłam się konturem, a puste miejsce wypełniłam żywicą UV.



 ten jest znakiem plemienia Iferouane



 kolorowy - plemienia Bazgan





a zieloniutki Timia

71

powrót do jednego z moich ulubionych motywów znajduję udanym ;-). a motyw to ostrze, siekierki, toporka. motyw ten jest wykorzystywany w biżuterii kobiecej u Tuaregów. oto panna młoda dostaje  biżuterię z elementami ostrza, po to, aby miała siłę namiot rodzinny postawić. a gdzie kryje się owo ostrze? to ten dolny element naszyjnika.




 na pierwszy ogień poszedł przepiękny krzemień mszysty, szlifowany w kształcie latawca. został oprawiony w srebro. srebro zostało zmatowione, zoksydowane, przetarte.  moim zdaniem kamień ładnie wygląda w takiej oprawie.






 nie wiem, czy ktoś poza mną tak uwielbia obsydiany. pracowicie poszukuję obsydianów tęczowych. ten sprowadziłam z USA i jestem w nim zakochana. przepięknie rozprasza światło na banieczkach powietrza zamkniętych w środku. dając ciekawy tęczowy efekt.  wykończenie tym razem na wysoki połysk. całość na sznurze obsydianów, większe z delikatnym tęczowym efektem, a mniejsze złote.





labradoryt, jaki jest, to każdy widzi. ten ma niebieską labradoryzację. tak sobie leżał i czekał, ponieważ, jak wiadomo, kamienie kupuje się na zapas i czeka, aż coś powiedzą. powiedział, że chce być częścią siekierki. to niech ma.  znów matowe srebro, do labradorytów bardzo mi nie pasuje połysk, oksyda. i sznur labradorytów, które dyskretnie połyskują na niebiesko. praca na zamówienie.

70









bardzo mi się spodobał paw z poprzedniego posta. więc dorobiłam kolczyki i bransoletkę do kompletu. materiały: surowe, oksydowane srebro i kolorowa żywica UV. polecam rzut oka na sztyfty kolczyków, są ręcznie robione, poryte emalią UV z ładnym przejściem tonalnym.