piątek, 10 kwietnia 2015

151

Czasami zaczyna się tak: otwieram pudełko, powinnam napisać szkatułkę ;-), ale to
pudełko, z kamieniami i wybieram sobie coś. Tym razem coś wyglądało tak:


 To jest para kwarców tęczowych. I specjalne oprawy do tych kwarców.
A potem pojawiło się zamówienie. Najpierw była mowa o czarnych, albo szarych kamieniach, ale jakimiś tajemniczymi zakosami doszłyśmy do tych kwarców.

Pomysł na kolczyki był prosty, duże, wyraziste i inspirowane Art Deco. Do tego matowe i dość ciemne, żeby było widać kwarce, a jednocześnie nie przesadzić z przepychem kolczyków. Pierwsze podejście było takie:



Tu poprosiłam o pomoc internautów i na fb zapytałam, czy mam zostawić całkiem oksydowane, czyli prawie czarne, czy też przetrzeć i wydobyć przestrzenność kolczyków. Internauci, w zasadzie jednogłośnie powiedzieli, żeby przetrzeć. To samo podpowiedziała przyszła właścicielka kolczyków.

A ostateczna wersja wygląda tak:





Chyba jest udana ;-)?


czwartek, 9 kwietnia 2015

150

Względnie okrągły numer notki, to przedmiot też będzie względnie okrągły. Zupełnie niedawno zrobiłam drzewiasty naszyjnik, który stał się ulubionym naszyjnikiem nosicielki. Poproszono mnie o pierścionek w podobnym stylu.

Wszystko zaczęło się od lutowania gałązki:
 


Potem gałązkę przycięłam, potraktowałam młotkami, zwinęłam, zlutowałam i zoksydowałam. Wyszło mi coś, jak nie przymierzając z Gry o Tron.








149


Bajka o tym, jak mnie Klientka załatwiła. Dowcipem.
Wysyłam Klientce zdjęcie pastelowej ważki, telefon - więc grzecznie odbieram. A pani mówi poważnym tonem, że ważka nie jest ładna. Więc, lekko zrezygnowana, pytam - co poprawiamy. Chodziło o idealne dobranie kolorów. I słyszę, że głos po drugiej stronie słuchawki zaczyna się śmiać. Klientka - pani Kasia - mówi, że ważka cudowna.

To jest moja pierwsza ważka, przy produkcji której operowałam tak odważnie kolorami. Zazwyczaj idę w coś względnie monochromatycznego i bawię się odcieniami. A tu taka zabawa. I efekt przyjemny dla oka:




148

W moje pracy wkurzające jest to, że jak się popełni błąd konstrukcyjny, to często trzeba ją zaczynać od nowa. Zrobiłam ażurową bransoletkę. Niestety nie pomyślałam, że w niektórych miejscach będzie ona pracować mocniej. I pękła. Zamiast lutować zrobiłam nową. Moim zdaniem jeszcze lżejszą i ładniejszą.






147

 Jak tylko skończyłam kotwicę, to dostałam przemiły list:



Najpierw się zamyśliłam, na chwilę straciłam wiarę w siebie, a potem narysowałam panią syrenę:




A jeśli udało mi się ją narysować, to nic nie stało na przeciwko, żebym ją powyginała z drutu. I jest, syrena od tyłu, coby nie straszyła biustem, ogoniasta i niekoniecznie uczesana.